niedziela, 26 czerwca 2011

o niczym

Pisząc o niczym powtarzam się jak zawsze, bo co nowego, skoro każdy dzień taki sam, do znudzenia. Ciągłe myślenie, że będzie lepiej, że kiedyś osiągnie się spokój. Ponoć wystarczy bardzo chcieć i wtedy, cokolwiek by to nie było, sprawdza się. Najgorsze jest to że chcę ale nie wiem czy powinienem. Najlepiej upić się i nie myśleć o konsekwencjach, zrobić coś naprawdę głupiego, wszak jesteśmy tylko ludźmi, a to jest takie proste wytłumaczenie.   A po fakcie nie żałować, nigdy.
Mógłbym napisać, że życie to sen. Że widzę to na każdym kroku, idąc ulicą, za każdym rogiem. Ludzie jak mary, snują się po placach, czasem znikając w bramach zrujnowanych kamienic.
Mógłbym też napisać o tym, jak menel palił papierosa w autobusie, jadąc do centrum handlowego. Jak ludzie byli oburzeni, jakie były komentarze, spojrzenia pełne nienawiści.    A menel bez przejęcia zaciągał się mocno, wypuszczał kłęby dymu. Noga na nogę, czerwona twarz, po paru piwach, chociaż godzina wczesna, przed południem. Mógłbym opisać jak ktoś powiedział, żeby poczekał parę minut, żeby zapalił jak wysiądzie, przecież już niedaleko, bo jak tak można. Ale on nie mógł czekać no bo jak, bo po co.
Mógłbym też opisać ze szczegółami, resztkę papierosa, spalonego do samego filtra, śmierdzącego, jak leżał na podłodze autobusu, podeptany przez wysiadających, spieszących na zakupy.
Mógłbym zrobić tak wiele rzeczy. A nie robię.

czwartek, 23 czerwca 2011

chmury

   Chmury ciężkie jak kamienie. Aż dziw, że nie spadają nam na głowy z hukiem. Chociaż coraz niżej i niżej, już niedługo dotkną ziemi. Nastanie mgła, zrobi się gęsto. I nadejdzie dzień, w którym chmury zaczną wchłaniać ludzi. Zaczną mamić nas swoim puchem i niewinnością, pozornym brakiem świadomości. Ale to nie będą zwykłe chmury, nie. I ludzie masowo zaczną znikać i nikt nie będzie wiedział co się dzieje. Będziemy ginąć we mgle. Wyparowując staniemy się częścią atmosfery. Tak.